2005.10.04
Mucha
Tata gazetę spokojnie czyta,
wtem ponad głową jego coś bzyka,
to lata tacie koło ucha
zwyczajna, maleńka mucha.
Tata złorzeczy od razu musze:
ja cię mucho złapać muszę.
Zerwał się od stołu tata
i wylał całą zupę brata.
Rzucił butem, trafił w ścianę
i na ścianie zrobił plamę,
machnął poduszką i rozbił lampę,
trzasnął drzwiami, urwał klamkę.
Biega tata wokół stołu,
wszystko trzęsie się wokoło,
kopnął w końcu w stołu nogę,
runął biedny na podłogę.
Leży tata, jęczy, syczy,
a nad uchem mucha bzyczy.
Przyszedł Jasio, mówi: Tato,
przyniosłem lekarstwo na to.
Gdy poniosły ciebie nerwy
i biegałeś tu bez przerwy,
ja poszedłem ci do sklepu,
kupiłem na muchy lepu.
Czerwieni sie tata cały,
zawstydził go Jasio mały,
on pół domu zdemolował,
a syn zimną krew zachował.
Gdy rozzłości cię mała mucha,
najpierw rozumu swego posłuchaj,
nie zawsze trzeba działać w pośpiechu,
zanim coś zrobisz - pomyśl człowieku.
Fojerman
|